Literatura

Wysłałem dziś e-mail do Redakcji Księgarni Historycznej. Ale jest sobota. Gdy otrzymam odpowiedź w dzień powszedni, dam znać.

Tymczasem czytam dostępną u nich książkę "Historia JZS. Zapisy wspomnień". Co powiem na ten temat? Jestem bezgranicznie zachwycony. Uwielbiam taką literaturę. O ludziach techniki, bohaterach pracy. Na 6 gwiazdek dałbym 6 możliwych - gdyby zapytano mnie o recenzję tej książki 🌟🌟🌟🌟🌟🌟

W takim razie prawdopodobnie bardzo spodoba Ci się książka o zakładach mechanicznych Ursus pt. "Ursus - to tutaj wszystko się zaczęło". Książka w bardzo niewielkim nakładzie, ale jest dostępna w formie pdf na stronie biblioteki cyfrowej. Po kliknięciu w zdjęcie okładki można przeczytać calutką treść, a nawet pobrać pdf na własny komputer lub czytnik ebooków.

[link widoczny dla zalogowanych]

Dla mnie książka sentymentalna, bo wychowałem się w sąsiedztwie tych zakładów. Nie dowiecie się z niej zbyt wiele o samych ciągnikach, ale historie ludzi opowiadane z fabryką w tle bardzo wciągają. Czyta się lekko i przyjemnie. Do połknięcia w jeden wieczór. Książka ma nieco ponad 200 stron, ale zlatuje błyskawicznie ze względu na sporą czcionkę i odstępy międzywierszowe oraz przede wszystkim ze względu na lekką w przyswajaniu treść.

Chyba nikt do tej pory o niej tu nie wspomniał.

Dziękuję za tę cenną informację. Czytam chętnie o ludziach pracy, reprezentantach przemysłu, szczególnie z branży motoryzacyjnej. Pamiętam film o byłych pracownikach Ursusa, stworzony wspólnie przez artystów plastyków i filmowców w 2018 roku, pt. "Symfonia fabryki Ursus". Trochę film dokumentalny, trochę happening ( a może performance? ) 🤔Świetnie podana forma, dająca wiele do myślenia, skłaniająca do refleksji.

Tymczasem delektuję się lekturą o historii Jelcza. Czytam takie książki metodycznie, tzn. nie więcej niż jeden rozdział dziennie. Więcej w ten sposób zapamiętam i "przeżywam" książkę. Czasami dzielę liczbę stron książki przez liczbę dni w miesiącu i czytam każdego dnia tyle stron ile wyznaczyłem 🙂 W ten sposób czytam na raz kilka książek.

Edit.

Uwaga! Otrzymałem odpowiedź z Księgarni Historycznej odnośnie dodruku książki "Star znad kamiennej". Otóż dodruk powinien nastąpić w tym roku - otrzymałem odpowiedź. Zatem duża szansa🙂

[link widoczny dla zalogowanych] - ma ktoś może tą książkę? Poleca ktoś?

Wygląda interesująco. Zamówiłem i dam znać.

Nie mam do tej pory żadnej pozycji tego autora. Jak jest z jakością jego poprzednich publikacji o samochodach terenowych, małolitrażowych i wojskowych? Przyznam, że książka wydaje się ciekawa, ale na dzień dobry odrzuca mnie błąd w słowie karetki na okładce. Jeśli ktoś nie zauważył literówki na okładce, to czy wewnątrz można się spodziewać takich samych błędów na co drugiej stronie?

W126 napisał:

Nie mam do tej pory żadnej pozycji tego autora. Jak jest z jakością jego poprzednich publikacji o samochodach terenowych, małolitrażowych i wojskowych? Przyznam, że książka wydaje się ciekawa, ale na dzień dobry odrzuca mnie błąd w słowie karetki na okładce. Jeśli ktoś nie zauważył literówki na okładce, to czy wewnątrz można się spodziewać takich samych błędów na co drugiej stronie?

To literówka , tzw. "czeski błąd"
Widzę , że nie tylko modele , ale i książki są oceniane nim ma się je w rękach .

Niby tylko literówka, ale okładka to wizytówka książki. I już na początku taki babol.

Tylko, że za okładkę odpowiada wydawnictwo, nie autor. A czy w treści odrobiła lekcję korekta, to można się przekonać tylko czytając treść.

Jeden błąd jest na okładce książki a drugi - również w tytule, na stronie sklepu. Jakiś pechowy ten tytuł 😁.

Nie wiem, czy w obecnych czasach istnieje w redakcji taka funkcja, jak korektor techniczny? Większość ''specjalistów''chyba uważa, że wszystko załatwi skład na komputerze.

jat02 napisał:

Widzę , że nie tylko modele , ale i książki są oceniane nim ma się je w rękach .

Oceniłem wyłącznie okładkę, a nie treść. Napisałem to wybitnie jasno i nie doszukuj się nic więcej. Do oceny okładki wystarczy jej zdjęcie. Okładka jest reklamą, która zachęca albo zniechęca do zakupu książki. To wizytówka. Zapytałem, czy tego samego można się spodziewać po wnętrzu książki, skoro na okładce jest błąd. Nie znam serii książek tego autora i nie wiem, jak do tej pory spisywało się wydawnictwo i korektorzy. Czy Twój wpis jest w jakikolwiek sposób merytoryczny, czy tylko (kolejny już raz, co najmniej czwarty) wyrażasz swoje niezadowolenie z moich opinii? Jeśli zamierzasz wygłaszać opinie na temat moich opinii, to zacznij od czytania postów ze zrozumieniem.

Do meritum - szkoda, że ani korektor tekstu, ani projektant okładki, ani składający książkę do druku, ani drukarze na miejscu w drukarni nie wykryli tego babola, zanim nacisnęli start na maszynach drukarskich. Wydania poprawionego możemy się nie doczekać i jest wybór - kupować z babolem, ryzykując podobne kwiatki w środku albo odpuścić zupełnie.

Czyli na podstawie babola na okładce zakładasz ryzyko baboli w tekście. Czy JA poprawnie rozumiem Twoje założenie? Zniechęca Cię - nie kupuj.
Takie mamy czasy, że ludzie nie czytają tego, co sami piszą. I kolejni odbiorcy informacji czytają po łebkach z założeniem, że skoro ktoś napisał, to wiedział, co i jest OK. Wystarczy przeczytać jakikolwiek tekst na jakimkolwiek portalu, nie wspominając o bełkocie komentarzy.

Tak, dobrze rozumiesz. Zakładam takie ryzyko, bo babol na okładce oznacza, że wydawnictwo niechlujnie podchodzi do korekty i nie ocenia finalnego produktu przed drukiem. Dlatego zapytałem, czy ktoś inny czytał książki tego autora i z tego wydawnictwa. Nie liczyłem na opinię o konkretnie tej książce, bo jest zbyt nowa, by spodziewać się tu wysypu komentarzy.

Nie wiem jak inni do tego podejdą, ale dla mnie ważniejsze będą zdjęcia i ich opisy niż literówki na okładce czy może w tekście, bo od tego jest tzw. errata ( może będzie w przyszłości jak z errorami w hot wheelsach. Trzeba brać i czekać na wzrost ceny 😁 ).
Większość książek tego autora jest ciekawa z dużą ilością dokumentacji fotograficznej. Można się doczepić tylko że są czarno białe a mogły by być w kolorze, bo są napewno , szczególnie te nowsze, ale to już pewnie kwestia ceny wydruku.
Przecież nawet na wawce pogotowiu jest błąd w napisie na który nikt nie zwrócił uwagi, a dopiero po czasie kolega Andrzej wychwycił ten babol. 😉