FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Wozy straży pożarnej użytkowane w Polsce Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
SE 2647
User



Dołączył: 15 Kwi 2021
Posty: 216
Przeczytał: 4 tematy

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Będzin

PostWysłany: Czw 13:50, 09 Lis 2023 Powrót do góry

Czuję się w obowiązku założyć nowy temat. Żywię też głęboką nadzieję, że seria pożarnicza samochodów w skali 1:43, pojawi się może za 5-6 lat i nie trzeba będzie "zdejmować" czeskich napisów, bo będą to wozy z detalami polskimi mające odpowiedniki w Komendach Wojewódzkich (także lepszy sprzęt) zakładkowych czy zawodowych.
Nie zdziwiłoby mnie też, gdyby gazetki zawierały treści zawarte na naszym forum, bo trzeba przyznać, że jak dla mnie laika, takie dyskusje są niezwykle odkrywcze.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
SE 2647
User



Dołączył: 15 Kwi 2021
Posty: 216
Przeczytał: 4 tematy

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Będzin

PostWysłany: Czw 19:43, 09 Lis 2023 Powrót do góry

Ja mam pytania do W126:
W Jelczach pożarniczych te fotele były odsuwane, czy tak jak w PF 126p oparcia były składane? Trudno jest mi sobie wyobrazić, że ta część kabiny była w ten sposób zagospodarowana. I jeszcze jedno pytanie:
W którym roku zaczęto stosować światła ostrzegawcze zintegrowane z dźwiękiem typu Tesla?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
W126
User



Dołączył: 03 Lut 2021
Posty: 1960
Przeczytał: 19 tematów

Pomógł: 155 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:20, 09 Lis 2023 Powrót do góry

Warunki jazdy dla załogi w GCBA 6/32 były delikatnie mówiąc spartańskie Smile Zapomnij o wygodnych fotelach z oparciem z tyłu. Z przodu były normalne siedzenia, ale z tyłu pełna partyzantka. Zwykłe obite skajem siedziska przypominające krzesło bez oparcia. Przednie fotele były odchylane do przodu w całości, czyli oparcie sztywno połączone razem z siedziskiem, a cała ta konstrukcja mocowana była do uchylnego stelaża. Z tego co pamiętam, to jak ktoś był bardzo szczupły, to na tył wsiadało się często po prostu na chama przepychając się między oparciem a ścianą boczną kabiny bez ruszania fotela.

Tak nawiasem mówiąc, to te samochody jeździły z pełną obsadą w PRLu, gdy jeszcze w straży było "luksusowo" pod względem etatowym. Wtedy często te samochody wyjeżdżały z czteroosobową załogą. Po utworzeniu PSP w 1992 roku stan osobowy jednostek był kiepski, a im bliżej współczesności, tym gorzej. Jednostki z pięcioma, czy sześcioma samochodami na stanie potrafiły mieć na zmianie służbowej tylko 7 osób w tym dowódca zmiany. Można było pomarzyć o wyjechaniu jednocześnie całym taborem. Na szczęście przeważnie nie było takiej potrzeby. Zwykle to wyglądało więc tak, że 5 osób jechało GBA, a na GCBA zostawał kierowca plus jeszcze jeden kierowca na trzeci samochód, na przykład podnośnik, drabinę albo kolejny gaśniczy. O ile oczywiście na służbie było trzech kierowców z kategorią C wśród tych 7 osób. Bo to też nie było pewne. Problem z tylnymi siedzeniami w GCBA 6/32 po prostu zniknął, bo nie było ludzi, żeby te miejsca obsadzić Smile

Tu jest ciekawy film instruktażowy o GCBA 6/32 Jelcz 004 M. Widać dobrze kabinę załogi i te "niezwykle komfortowo" przygotowane miejsca w kabinie.
https://youtu.be/lqeAZzJfrFs

A tu drugi film o wcześniejszej wersji produkcyjnej, czyli 004 (bez "M"). W dziewiątej minucie filmu widać jak się wsiadało na tył kabiny.
https://youtu.be/xD7k4nylL6A

Odnośnie drugiego pytania - czechosłowacka lampa z modulatorem Tesla miała oznaczenie AZD 500 i AZD 501. W Polsce najczęściej widywało się je na karetkach "erkach" na podwoziu Nysy 522S. W straży dużo rzadziej, ale też trafiały się na przykład na Jelczach 004 i 005. Nigdy nie dowiedziałem się, czy montował je seryjnie JZS Jelcz na jakiejś partii pojazdów wypuszczanych z fabryki, czy to było chałupnictwo i strażacy demontowali je na przykład z czechosłowackich Tatr i przekładali na polskie samochody. Na pewno w tamtym czasie Tesla to był sztos, bo wyła w ciekawy sposób i robiła wrażenie na mieście, w odróżnieniu od naszych sygnałów z Belmy, przypominających tak naprawdę klakson i nic więcej. Nie mam pojęcia kiedy Tesla pojawiła się w Polsce po raz pierwszy i jak trafiła na karetki oraz samochody straży pożarnej. Musi Ci pomóc ktoś mądrzejszy w tym temacie Smile


Post został pochwalony 2 razy
Zobacz profil autora
gryngol
User



Dołączył: 26 Lis 2014
Posty: 1687
Przeczytał: 90 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 12:34, 10 Lis 2023 Powrót do góry

Jaki był powód że spadało zatrudnienie w tamtych latach? Zawsze mi się wydawało że zawód strażaka jest bardzo oblegany i ciężko się dostać na służbę do nich.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
W126
User



Dołączył: 03 Lut 2021
Posty: 1960
Przeczytał: 19 tematów

Pomógł: 155 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:08, 10 Lis 2023 Powrót do góry

Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Nie było kasy na dodatkowe etaty i zmniejszali obsadę zmianową do absolutnego minimum. Dowódca zmiany narzekał, że nie ma kim robić. Dowódcy jednostek chodzili do komendantów i dowiadywali się o nowe nabory do służby, a komendanci rozkładali ręce, że nie ma funduszy. W latach 90-tych ledwo starczało na paliwo. Średnia wieku sprzętu to było 15-20 lat. Dodatkowo nowa ustawa o Państwowej Straży Pożarnej nałożyła masę nowych obowiązków na straż pożarną, która przestała już być wyłącznie od gaszenia pożarów. Polska gospodarka i kraj ogólnie były w nienajlepszej kondycji po wyjściu z komuny. Niedofinansowane było całe MSW.

Dzisiaj w sumie nie jest dużo lepiej z ilością strażaków, ale góra próbuje udowadniać, że nie potrzeba tylu ludzi w PSP, bo dobre wsparcie zapewnia OSP. Chętnych do pracy nie brakuje. Podczas naborów do służby szuka się na przykład chętnych na 5 wolnych etatów. Zgłasza się 50-60 osób. 10 chętnych na jedno miejsce. Pozytywnie testy zalicza góra jedna czwarta. A przyjmuje się i tak tylko 5 najlepszych, bo na tyle etatów przewidziano finansowanie i koniec. Na więcej nie ma kasy. Te 5 osób uzupełnia wolne miejsca po poprzednikach, którzy odeszli na emeryturę i stan osobowy pozostaje bez zmian. U mnie w mieście od lat 90-tych nic się prawie nie zmieniło pod kątem liczby ludzi. Poprawiły się warunki pracy. Są nowe budynki, nowiutkie samochody w większości nie starsze niż 5-6 letnie, są trochę wyższe pensje, a ludzi dalej mniej, niż za PRLu i więcej nie będzie. W tych jednostkach, które są u mnie w mieście można obsadzić strażakami jakieś 30-40% samochodów i na niektórych z nich będzie jechał sam kierowca. A z tego co starsi wspominali, to w PRLu potrafili często wyjechać wszystkim co mieli w garażach z obsadą normatywną, czyli wszystkie miejsca w samochodach były zajęte. Dzisiaj jak jest jakiś ogromny pożar, to potrafią ściągać ludzi z domu z wolnych służb. Inna sprawa, że bardzo dużych akcji jest naprawdę mało. Na co dzień te stany osobowe, które są, w zupełności wystarczają.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gryngol
User



Dołączył: 26 Lis 2014
Posty: 1687
Przeczytał: 90 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 20:36, 10 Lis 2023 Powrót do góry

Dziękuje za wyjaśnienie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
W126
User



Dołączył: 03 Lut 2021
Posty: 1960
Przeczytał: 19 tematów

Pomógł: 155 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:03, 10 Lis 2023 Powrót do góry

Pociągnę trochę temat ciasnych kabin. Jelcz 004 to jest jeszcze małe piwo. Kojarzycie na pewno Tatrę 815. Pod koniec PRLu sprowadzono do Polski kilkadziesiąt samochodów GCBA 8,2/32 na podwoziu Tatra 815, produkowanych przez czechosłowackie zakłady Karosa. Tak nawiasem mówiąc to jeden z moich ulubionych samochodów gaśniczych z tamtych czasów (oprócz Steyrów). Był niesamowicie chwalony przez strażaków za możliwość wjazdu w teren. Według niektórych opinii można nim było wjechać głęboko w las, zupełnie jak Starem 266. Różnica była taka, że Star miał na sobie 2 lub 2,5 tony wody, a Tatra ponad 8. Uwielbiam charakterystyczną melodię tatrowskiego silnika połączoną z dymem puszczanym z rury wyprowadzonej ponad dach, a do tego dźwięk nieśmiertelnej Tesli Smile

Wracając jednak do kabiny. Dawno temu myślałem, że obsada gaśniczej Tatry 815 to 3 osoby. Tak było w Tatrach 138 i 148. Tymczasem okazuje się, że strażacka Tatra 815 była zaprojektowana dla 4 osób. Nie byłem w stanie wyobrazić sobie jak upchano do środka 4 osoby, dopóki nie zajrzałem kiedyś w latach 90-tych w JRG nr 7 na warszawskich Jelonkach do środka kabiny. Dwa fotele były umiejscowione normalnie. Dwa dodatkowe wepchano na górze na tunelu silnika. Strażacy mogli jechać z butami na przedniej szybie i nikt wtedy nie widział z tym problemu. BHP i zasady bezpieczeństwa przejazdu były najwyraźniej trochę luźniej traktowane Smile

Tu można zobaczyć jak wygląda kabina takiej Tatry w środku. Samochód jest trochę przerobiony i podtuningowany współcześnie, ale wyposażenie kabiny jest praktycznie bez zmian. Fotele widać w minucie 5:18.
https://youtu.be/qmji46d4Hzo?t=318

Tutaj z kolei przejazd takiej Tatry zachowanej w praktycznie niezmienionym stanie od nowości. Do Polski trafiały one właśnie w takim czechosłowackim malowaniu z białym szerokim pasem. Na tej nawet zachowały się stare numery operacyjne. Oczywiście Tesla gra w tle.
https://youtu.be/Ub9ujMYTB20

A tutaj zdjęcie tego samego samochodu. Bardzo bym sobie życzył, żeby De Agostini wzięło ten pojazd na warsztat i uszczęśliwiło mnie jego modelem w kolekcji ciężarówek Smile Było ich w Polsce dużo w większych miastach i strażach zakładowych. Dzisiaj najczęściej kończą żywot gdzieś w OSP.

Image
Autor Szymon Czerniawski.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jat02
User



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 3522
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 67 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sob 10:16, 11 Lis 2023 Powrót do góry

Tatry 815 w wersji pożarniczej używało również Wojsko Polskie .
Nie mam informacji , czy kiedykolwiek w WP używany był inny typ Tatry (138 , 148)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
W126
User



Dołączył: 03 Lut 2021
Posty: 1960
Przeczytał: 19 tematów

Pomógł: 155 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:50, 11 Lis 2023 Powrót do góry

To prawda. Kilka sztuk 815 służyło w wojsku jako samochody lotniskowych straży pożarnych. Nadawały się do tego lepiej, niż nasze Jelcze. Wiadomo Ci o jakichś egzemplarzach w jednostkach wojskowych innych, niż lotniska?

Tatra 815 w wersji pożarniczej była też kupowana przez niemiecką armię. Są nawet w Polsce egzemplarze, które odkupiono do naszych OSP właśnie po służbie w NVA.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jat02
User



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 3522
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 67 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sob 20:33, 11 Lis 2023 Powrót do góry

Z informacji , jakie posiadam , wojsko używało Tatr tylko na lotniskach , w normalnych jednostkach najcięższymi pojazdami były
Jelcz 004 , Jelcz 422-010 4x2 , Jelcz 422-010M 4x2 , Jelcz 422-011 4x2 , Jelcz 441 4x4 , Jelcz 442-014 4x4 , Jelcz 442-015 4x4.
Co ciekawe , w wojsku nie było pojazdów produkcji radzieckiej , przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
W126
User



Dołączył: 03 Lut 2021
Posty: 1960
Przeczytał: 19 tematów

Pomógł: 155 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:27, 11 Lis 2023 Powrót do góry

No właśnie. To jest kolejny interesujący temat. Nie tylko w wojsku, ale ogólnie w polskiej straży pożarnej w PRLu nie spotykało się samochodów radzieckich. Były oczywiście lekkie pojazdy operacyjne takie jak Wołgi 21 i 24, terenowe UAZy, czy GAZy, a także amfibie BAW albo GAZ-46, ale radzieckich podwozi ciężarowych się w straży nie widywało. To ciekawe, bo używaliśmy przecież masę ich wywrotek i samochodów skrzyniowych, a cała nasza armia opierała się na radzieckiej technice.

Wyjątkiem były drabiny mechaniczne. Można wyczytać, że straż pożarna w polskich miastach używała 30-metrowych drabin produkcji radzieckiej na podwoziach Ził-157 i Ził-131. Były jednak niskiej jakości i cechowały się awaryjnością. Już w latach 70-tych w ich miejsce przychodziły pierwsze drabiny z zachodu. IFA z NRD, która robiła własnej konstrukcji drabiny na podwoziach W50L oraz RFN-owski Magirus i Metz, który montował drabiny na podwoziach niemieckich i polskich. Oprócz tego nasz Bumar zaczął wyposażać straż w podnośniki 18-metrowe.

Jedyne poza drabinami samochody na ciężarowych podwoziach z ZSRR, które służyły w Polsce w straży pożarnej widziałem już w późnych latach 80-tych i później 90-tych. Był to m.in. KrAZ-258 ciągnik siodłowy, który służył do ciągania polskiej naczepy cysterny z wodą w oddziale IV na wrocławskim Grabiszynie. Pomalowany na czerwono z białymi błotnikami KrAZ wyglądał naprawdę interesująco Smile Były też żurawie 18-tonowe FAMABA na podwoziu Kamaza, ale to już nasza polska konstrukcja, a tylko podwozie było ze wschodu. Żadnych samochodów gaśniczych z Rosji nigdy nigdzie chyba u nas nie było. Dopiero w czasach kapitalizmu pojawiły się polskie firmy karosujące przeróżne podwozia. I tak można było spotkać na przykład Urala z zabudową Osiny (gdzieś mam zdjęcie na kliszy) i podwozia Kamazowskie zabudowywane przez różne polskie firmy aż do dziś.

Podobno w koksowni "Przyjaźń" w Dąbrowie Górniczej jeździł kiedyś w Zakładowej Zawodowej Straży Pożarnej gaśniczy Ził-131 w oryginalnej radzieckiej zabudowie. Czy to prawda i jak tam trafił - nie wiem. Zasłyszałem też plotki, że na jakimś lotnisku był gaśniczy Ził-157. Też niepotwierdzone. Wiecie coś o tym?

Nie przypominam sobie żadnego zdjęcia z epoki, na którym byłaby radziecka drabina na Ziłach 157 albo 131 użytkowanych w Polsce, ale akurat ich występowanie jest potwierdzone. Ktoś coś ma?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez W126 dnia Sob 21:31, 11 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
sprzewo
User



Dołączył: 21 Gru 2012
Posty: 2496
Przeczytał: 111 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielonka

PostWysłany: Sob 22:33, 11 Lis 2023 Powrót do góry

A możesz rozwinąć temat drabin? Magirusy, Metze, Jelcze? Jeszcze coś? Masz jakieś zdjęcia? Usiłuję sobie przypomnieć co jeździło w moim rodzinnym Sokołowie Podlaskim


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sprzewo dnia Sob 22:34, 11 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
jat02
User



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 3522
Przeczytał: 31 tematów

Pomógł: 67 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sob 23:10, 11 Lis 2023 Powrót do góry

Magirus karosował w drabiny Stary i Jelcze.
Camiva uzbroiła w drabiny Stary.

Co się tyczy obecności radzieckich pojazdów w cywilnej polskiej straży pożarnej , to było ich całkiem sporo . Obecne u nas były na podwoziach ciężarowych m.in. Kamazy , Mazy , Ziły , Zisy , Krazy i Gazy . Większość z tych pojazdów to karosowane u nas podwozia ciężarowe , choć udało mi się znaleźć kilka pojazdów z oryginalną radziecką zabudową , w tym również drabiny a także wspomniany ciągnik siodłowy na Krazie .
I tak:
Kamaz - występował jako karosowany w Polsce wóz bojowy a także dźwigi , podnośniki i ciągniki siodłowe .
Maz - występował jako karosowany w Polsce wóz bojowy .
Ził 130 - występował z samodzielnie skonstruowaną przez OSP zabudową gaśniczą .
Ził 131 - występował jako karosowany w Polsce wóz bojowy , ale też z oryginalną zabudową gaśniczą a także jako drabina , wóz dowodzenia i cysterna .
ZiL 157 - występował jako drabina oraz wóz bojowy z podwójną kabiną .
ZiS 150 - występował jako cysterna i wóz dowodzenia , nie mam informacji o zabudowie gaśniczej.
ZiS 151 - występował jako drabina i wóz gaśniczy .
Kraz - w różnych typach występował jako ciągnik siodłowy oraz wóz gaśniczy .
Gaz 53 - występował jako wóz gaśniczy
Gaz 63 - występował jako wóz dowodzenia oraz samochód skrzyniowy .
Gaz 66 - występował jako karosowany w Polsce wóz gaśniczy .

Oczywiście należy też wspomnieć a amfibii BAW na podwoziu Ziła 157.

W/w pojazdy to takie o których wiem .


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jat02 dnia Sob 23:14, 11 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
W126
User



Dołączył: 03 Lut 2021
Posty: 1960
Przeczytał: 19 tematów

Pomógł: 155 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:03, 12 Lis 2023 Powrót do góry

Ok, tylko musimy sprecyzować o czym rozmawiamy. Ty wypisujesz wszystkie podwozia, jakie natrafiłeś na przestrzeni lat, nawet karosowane już w późnych latach dwutysięcznych przez jakieś prywatne firmy lub przez strażaków samodzielnie. Ja piszę o podwoziach zabudowywanych fabrycznie przez firmy budujące seryjnie pojazdy pożarnicze w ZSRR i kupowanych gotowych przez naszą straż w czasach PRL-u. Można wypisywać wszystkie te pojedyncze sztuki robione przez Bonexy, Bocary i inne prywatne firmy w latach 90-tych u nas. Wtedy prawie każdy samochód na radzieckim podwoziu był prototypem i drugiego takiego samego nie zbudowano. Strażacy kupowali używanego Kamaza, zdejmowali z niego wywrotkę, wieźli podwozie do Bonexu, a Bonex w swojej hali spawał zabudowę. Takich konstrukcji było mnóstwo. Ale to nie ma nic wspólnego ze sprowadzaniem samochodów pożarniczych z ZSRR do Polski. Kwestia jak kto podchodzi do tematu.

Sprzewo - zrobię jakiś dłuższy post o drabinach w PRLowskiej straży, ale chwilę mi to zajmie Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
W126
User



Dołączył: 03 Lut 2021
Posty: 1960
Przeczytał: 19 tematów

Pomógł: 155 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 2:57, 12 Lis 2023 Powrót do góry

Postaram się objąć temat przekrojowo, chociaż typów drabin i podwozi trochę było (naprawdę powinna wyjść kolekcja polskich modeli strażackich w 1:43 i mogłaby mieć spokojnie 150 numerów, jak nie więcej).

Drabiny mechaniczne w PRLowskiej straży można podzielić ze względu na kraj pochodzenia przede wszystkim na wschodnio- i zachodnioniemieckie (oprócz radzieckich z początku PRLu).

IFA / SACHSENRING

Z NRD sprowadzaliśmy początkowo drabiny DL 25 na podwoziu IFA S-4000. Drabina miała 25 metrów długości i wyglądała tak:
Image

Po nich były drabiny 30-metrowe DL 30 na podwoziu IFA W50L z długą kabiną załogową. Krótkich kabin w tych drabinach w ogóle nie było. Niemcy malowali na nich u siebie szeroki biały pas, ale do Polski wysyłali całe czerwone. Takie IFY zaczęliśmy sprowadzać na przełomie lat 60-tych i 70-tych, a ostatnie sztuki przyszły z końcem lat 80-tych. W sumie około 100 sztuk przez całe 20-lecie. Początkowo jeździły w dużych jednostkach, a z biegiem lat były wypierane przez coraz nowsze zachodnie modele i przesuwano je do małych powiatów. Ostatnie sztuki zniknęły z PSP grubo po 2000 roku. Nie wiem, czy gdzieś jeszcze jakaś jeździ u zawodowców (nie sądzę), ale w OSP pewnie jeszcze coś jest.
Image

Ciekawostka - pod koniec lat 80-tych IFA zbudowała jeden prototyp drabiny własnej konstrukcji i zamontowała go na dostarczonym z Polski podwoziu Jelcz 325. Samochód był eksploatowany w woj.katowickim. Nie spełnił jednak oczekiwań, ponieważ drabina nie odbiegała praktycznie od modelu na podwoziu IFA W50L, nie miała większego udźwigu, a IFA odmówiła konstrukcji nowej drabiny od podstaw. Nie zbudowano żadnych dodatkowych egzemplarzy.

I to jest wszystko, jeśli chodzi o NRD. Braliśmy od nich tylko te 2 seryjnie produkowane typy. Za to dużo bardziej zróżnicowana gama drabin wywodzi się z Niemiec Zachodnich. W RFN drabiny produkował Magirus oraz Metz. Te dwie firmy zajmowały się produkcją drabiny, mechanizmu i całej platformy, a potem instalowały wszystko na gotowych podwoziach ciężarowych różnych firm.

MAGIRUS

Import z RFN można rozpocząć od modeli z silnikiem przed kabiną i to były lata 50-te i 60-te. Firma Magirus wyprodukowała dla nas drabiny 25-metrowe i 30-metrowe. Były montowane na podwoziach Magirus Deutz S3500, S6000 i S6500. Wszystkie miały z tego co wiem długie kabiny czterodrzwiowe. Na poniższym zdjęciu DL 30 na podwoziu typu S6500.
Image

Po nich przyszła kolej na Magirusy z silnikiem z przodu i kanciastą maską. Modele na podwoziach 150D i 200D kupowaliśmy mniej więcej od połowy lat 60-tych i na początku 70-tych. Były dla Polski robione w wersjach z 30, 37 i 44-metrową drabiną. Poniżej DL 30 Magirus-Deutz 150D11. We Wrocławiu jeździł w JRG nr 8 i 9 jeszcze po 2000 roku. Mówili na niego "babcia".
Image

Lata 70-te to z kolei czas podwozi Magirus-Deutz 170D i 232D z silnikiem pod kabiną. Magirus montował na nich drabiny 30, 37 i 44-metrowe. Te dłuższe kupowaliśmy z dużą kabiną czterodrzwiową. Te 30-metrowe sprowadzaliśmy w 2 wariantach. Z krótką kabiną 3-osobową i z długą. Na zdjęciach dla porównania drabiny 30-metrowe z dwoma typami kabiny.
Image

Image

W 1977 roku powstał owoc współpracy Jelcza i Magirusa. Drabinę DLK 30 z koszem (DrehLeiter mit Korb) posadowiono na naszym podwoziu Jelcz P420. Samochód miał 3 miejsca dla załogi. W odróżnieniu od połączenia Jelcza z IFĄ, produkt Magirusa wdrożono do produkcji seryjnej i produkowano przez 5 lat. Nie wiem ile dokładnie wyprodukowano, ale trochę ich było. Wyglądały tak.
Image

Przyszły lata 80-te i w ich połowie Magirus produkował dla Polski drabiny na podwoziach Iveco 140-25, 190-25 i 260-25. Osadzano na nich kolejno drabiny DLK 37, DL 44 i DL 50 (liczba oznacza wysięg w metrach). Często kosz ratowniczy montowano w nich "na gotowo" i nie wymagał przed rozłożeniem drabiny zdjęcia go z podestu i zawieszania na ostatnim przęśle. Przyspieszało to zdecydowanie podjęcie działań. Wersje 44 i 50-metrowe zamiast kosza miały windę ratowniczą, która przesuwała się wzdłuż całej długości drabiny. Wszystkie egzemplarze drabin na nowych podwoziach Iveco Magirusa miały krótkie kabiny 3-osobowe. Był tylko jeden rodzynek. 50-metrowa drabina zakupiona dla Szczecina. Miała długą kabinę czterodrzwiową. Pozostałe 3 sztuki drabin DL 50 miały kabiny krótkie. Drabin 44 i 50-metrowych tego typu zakupiono bardzo mało. Odpowiednio po 4 sztuki jednych i drugich. Były mocno awaryjne. 37-metrowych było więcej. Kupowano je wciąż w latach 90-tych. Poniżej zdjęcie DLK 37 i DL 50 z krótką kabiną.
Image

Image

Równolegle z wprowadzeniem modelu DLK 37 na podwoziu Iveco, czyli na przełomie roku 1985/86 miała miejsce premiera drabiny na polskim podwoziu Jelcz 415 z długą kabiną typu 134. Samochód był przewidziany do przewozu 5 strażaków, chociaż nie przypominam sobie, żebym go gdzieś widział w pełnej obsadzie. Kosz ratowniczy był zainstalowany domyślnie tak samo, jak w odpowiedniku na niemieckim podwoziu. Tak samo jak wersja Iveco miał też możliwość jego zdjęcia w razie potrzeby. Ustawieniem drabiny mógł sterować operator z dołu, ale też strażak z kosza za pomocą joysticka. Jelcz 415 z drabiną 37-metrową był produkowany przez Magirusa seryjnie, przy czym w przypadku zabudów tego typu produkcja seryjna liczy się już od 10 sztuk wzwyż Smile Obstawiam, że tych samochodów zbudowano w sumie kilkanaście.
Image

W roku, w którym upadł PRL udało się zakupić jedną sztukę najnowszego cudu Magirusa, czyli drabiny 30-metrowej na podwoziu o specjalnie obniżonej konstrukcji. Cały pojazd miał niecałe 3 metry wysokości i umożliwiał wjazd w ciasne i niskie bramy na przykład w starej zabudowie śródmiejskiej. Pierwsze sztuki zakupiono dla Krakowa i Warszawy. Mówiono na nie "kaczka". W kolejnych, kupowanych już w wolnej Polsce dochodziły ciekawe modernizacje takie jak na przykład skrętna oś tylna albo łamane ostatnie przęsło drabiny.
Image

A potem upadł PRL, nastał kapitalizm i Magirus do dzisiaj pozostaje głównym dostawcą drabin dla PSP. Po wymienionych tu modelach przyszła kolej na zmodernizowane podwozia i kabiny Eurofire aż do najnowszych Eurocargo. Dzisiaj kupuje się głównie drabiny 30, 37 i 42-metrowe. Koszt jednej to plus minus 4 miliony PLN. Cóż... technologia kosztuje.

METZ

Drugi duży zachodnioniemiecki producent to Metz, ale ta firma jakoś nie przyjęła się na polskim rynku i drabin ich konstrukcji nie mieliśmy za wiele. Konkretnie to aż... 6 sztuk. 4 z nich zbudowano na Jelczach, a 2 na Mercedesach. Wszystkie kupiono w drugiej połowie lat 80-tych.

Jeden egzemplarz wyprodukowano w 1986 roku na podwoziu Jelcz P420. Drabina miała 37 metrów długości. Była wyposażona w zdejmowany kosz. Została wprowadzona do służby w Zawodowej Straży Pożarnej w Zakopanem, gdzie później służyła również po przekształceniu ZSP w PSP. Oprócz tego w tym samym roku zbudowano 3 sztuki na podwoziu Jelcz 415. Wizualnie nie różniły się niczym, oprócz kabiny. Egzemplarz na podwoziu P420 wygląda tak.
Image

Kolejna, tym razem 30-metrowa drabina powstała na podwoziu Mercedes-Benz 1422 w 1989 roku. Kupiono ją dla zakładowej straży pożarnej fabryki włókien chemicznych Chemitex-Stilon w Gorzowie Wielkopolskim. Dziś jest prawdopodobnie dalej używana w OSP w Witnicy. Z tego co wiadomo, była tylko jedna sztuka w Polsce.
Image

Na koniec zostawiam chyba najciekawszą, a na pewno najwyższą drabinę mechaniczną używaną w Polsce. To 53-metrowa 3-osiowa konstrukcja z czterodrzwiową kabiną na podwoziu Mercedes-Benz 2636. Była używana w czwartym oddziale wrocławskiej straży zawodowej i przeklinano ją od początku do ostatnich dni jej służby. Była ogromna, mało zwrotna, awaryjna i ogólnie nikomu do niczego niepotrzebna Wink Kiedy w czasach PSP dyżurny stanowiska kierowania wysyłał ją do przycinania gałęzi po wichurze gdzieś na wysokości pierwszego piętra, to cały strażacki Wrocław rechotał ze śmiechu i porównywał to do strzelania z czołgu do muchy. Samochód miał być chyba pokazem umiejętności Metza. Nie dość, że miał tak długą drabinę, to na dodatek wzdłuż niej jeździła winda, a na podwoziu tuż za kabiną załogi zamontowana była jeszcze autopompa o wydajności 3200 litrów na minutę. Standardowe drabiny nie posiadały żadnej pompy i żeby podać z nich wodę, trzeba było współdziałać z typowym samochodem gaśniczym. W tej drabinie teoretycznie wystarczył zbiornik przeciwpożarowy lub jakiekolwiek zewnętrzne źródło wody i można było podawać wodę bez pomocy innych pojazdów. Kiedyś słyszałem od strażaków z JRG 4 Wrocław, że drabina przyszła do nich z tabliczkami z opisem przyrządów po rosyjsku. Ktoś nawet twierdził, że była kupiona do Moskwy, ale ruscy jej nie odebrali i ostatecznie trafiła do Wrocławia. Nie wiem, czy to nie legendy w stylu złotego pociągu pod Wałbrzychem albo podziemnego lotniska wojskowego w Szumiradzie. Znalazłem jedynie informację, że samochód był prezentowany na wystawie w Moskwie, ale już zanim tam pojechał był polską własnością. Wystawa odbyła się w 1987 roku, a drabina podobno trafiła do Wrocławia już w 1986. W 2008 roku KM PSP we Wrocławiu zdecydowała o jej remoncie kapitalnym. Samochód pojechał do Niemiec i po odbiorze ustały na jakiś czas problemy z mechanizmem i siłownikami. Kosztowało to niemało i wielu wątpiło w sens naprawy. Chyba słusznie, bo samochód jeździł bardzo sporadycznie. Ostatecznie trafił do OSP w Lądku-Zdroju, gdzie nowi właściciele zdecydowali o kolejnym remoncie. Chcieli uzbierać 600 tys. zł. Czy się udało, nie sprawdzałem. Pewnie nie. Samochód jest za wielki i nie ma racji bytu w jednostce OSP w górach. Taka jest moja opinia. Szkoda by go było zmarnować, bo to unikat. Poniżej foto już z czasów przynależności do OSP.
Image

INNE FIRMY

Oprócz wymienionych wyżej modeli w Polsce używano także drabin Merryweather na podwoziu Scanii Vabis z lat 50-tych. Miały je na stanie portowe straże w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie.

Wspomniana w jednym z poprzednich postów francuska firma Camiva zbudowała serię próbną drabiny 25-metrowej na podwoziu Star 200. Nie wprowadzono ich jednak do produkcji seryjnej. Powstały pojedyncze egzemplarze. Jeździły w Polsce m.in. w Płocku i Skierniewicach.

Oprócz tego mieliśmy dwa krajowe prototypy. Drabina 18-metrowa na podwoziu Star 20 (powstała jedna sztuka), a także drabina 17-metrowa na podwoziu Star 25. Na podstawie prototypu tej drugiej wyprodukowano kilkanaście egzemplarzy serii próbnej. Służyły one później w różnych jednostkach w kraju.

Tyle mi wiadomo o drabinach w polskich jednostkach ochrony przeciwpożarowej do lat 90-tych. Późniejszych okresów chyba nie ma sensu opisywać, bo pojawiło się mnóstwo nowych typów i trudno to wszystko zebrać w jednym miejscu. Dominował i dominuje cały czas Magirus, ale sprowadziliśmy swego czasu takie cuda, jak na przykład amerykańskie drabiny na podwoziu E-One Hurricane (3 sztuki w latach 90-tych). Ciekawie było...
Image

O drabinach to tyle. Wypadałoby jeszcze omówić podnośniki hydrauliczne, bo to kolejna gałąź sprzętu do działań na wysokości. Różniły się od drabin tym, że miały sztywne, niewysuwane ramię, łamane zwykle tylko w jednym miejscu i nie było możliwości schodzenia po nich na dół. Ewakuacja ludzi wymagała każdorazowego zjeżdżania koszem do poziomu gruntu. Miały jednak swoje zalety. Ale o nich już nie dzisiaj Smile

Wyszedł mi chyba najdłuższy mój post na forum jak do tej pory. Posłużyłem się zdjęciami ze strony Czerwone Samochody. Większość zmniejszyłem. Wybrałem je tak, żeby wszystkie "patrzyły" w jedną stronę i ładnie się prezentowały na forum Wink


Post został pochwalony 3 razy

Ostatnio zmieniony przez W126 dnia Nie 4:21, 12 Lis 2023, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin